Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A ponieważ nie zawsze można trzymać oczy zamknięte, więc z tego wynikają istotne troski, bóle i cierpienia. Powiadam ci, mój drogi, że człowiek nie może swych marzeń urzeczywistnić, bo jest albo za słaby, albo za głupi. Ja!... A jemu się wciąż zdaje, że jest doskonałym!... Jak to może być? Ha! ha! ha! Cień, wędrujący między grobami motyli — wybuchnął głośnym śmiechem.
— Tak! Zabawną jest bardzo ta straszna rzecz. Człowiek zapada w senne marzenia, jak człowiek w morze wpadający. Jeżeli usiłuje wygramolić się na wierzch, jak to ludzie niedoświadczeni robią... tonie!... Otóż, powiadam ci, należy się poddać niszczącemu żywiołowi, a wykonywając ruchy rękami i nogami w wodzie, głęboki ocean utrzyma cię na powierzchni. Taka jest moja odpowiedź na twe pytanie... jak żyć?
Głos jego w oddali nabrał dziwnej siły, jak gdyby on w tym zmroku natchniony został świadomością prawdy.
Wyciągnięta jego ręka wymierzona była jak broń jaka w moją pierś, głęboko osadzone oczy zdawały się na wskroś mnie przenikać, ale z zaciśniętych ust nie wypłynął żaden dźwięk i surowa egzaltacya pewności, widziana tam w cieniu — zniknęła z jego twarzy. Ręka, wysunięta ku mnie, opadła, i podszedłszy bliżej, złożył ją na mem ramieniu.
— Są rzeczy — mówił tonem grobowym — które może nie powinny być wypowiadane, ale tak długo żył samotnie, że zapomniał. Światło rozproszyło pewność, którą był przejęty w mroku.
Usiadł, wsparł łokcie na stole i tarł czoło.
— A jednak to jest prawdą... jest prawdą... Zanurzony w niszczącym żywiole.
Mówił cicho, nie patrząc na mnie, rękami twarz zasłaniając.
— To właściwa droga. Podążać za swem marzeniem... Podążać nieustannie...