Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 031.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak wściekły byłem, że aż parsknąłem śmiechem.
— Ach! ty głupcze jakiś, czyż nie możesz poczekać choćby chwilkę i wypić to piwo?
Nie wiem co mu się stało, nie mógł do drzwi trafić, to było coś komicznego, kapitanie.
Sam wypiłem piwo.
— A jeżeli ci tak pilno — rzekłem — to rób sobie jak chcesz, ale wspomnij sobie moje słowa: jeżeli tę grę dalej prowadzić będziesz, to przyjdzie chwila, że ziemia zbyt małą okaże się, by cię nosić mogła — oto wszystko, co ci miałem do powiedzenia!
Rzucił na mnie ponure spojrzenie i wyleciał z twarzą, która ludzi przerażać mogła.
Egström parsknął gniewnie i palcami rozczesywał jasne faworyty.
— Od tego czasu nie mogłem znaleźć porządnego człowieka. Nieustanne tylko kłopoty i kłopoty. Jeżeli wolno spytać, jakim sposobem poznałeś się z nim, kapitanie?
— On był pomocnikiem kapitana na „Patnie” w czasie ostatniej jej podróży — rzekłem, czując, że należy się odemnie jakieś wyjaśnienie.
Egström na chwilę znieruchomiał z palcami we włosy zanurzonemi, poczem wybuchnął:
— A któż, u dyabła, dba o to?
— Zdaje się, że nikt — zacząłem...
— A kimże on jest, u licha... by tak to odczuwać?
Nagle wepchnął końce faworytów do ust i stał nieruchomo.
— A! niech mnie pioru trzaśnie! Toż ja mu powiedziałem, że ziemia jest zbyt małą, by go długo nosić mogła!



ROZDZIAŁ XIX.


Opowiedziałem wam te dwa epizody, byście wiedzieli, jak on się zachowywał w tych nowych