Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 151.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cała gorycz kary dotkliwie uwypuklała się.
Rzeczywistem znaczeniem przestępstwa jest to złamanie wiary, jaką ogół ludzkości obdarza cię i z tego punktu widzenia — Jim niezwykłym był zdrajcą, ale egzekucya jego odbyła się w bardzo pospolity sposób.
Nie było wysokiej szubienicy, ani szkarłatnego sukna (czy mają szkarłatne sukno w Tower Hill? Powinniby mieć), nie było grozą przejętych tłumów, oburzonych na winowajcę i wzruszonych do łez losem jego — ani śladu ponurych wyrzutów sumienia.
Gdy szedłem, słońce jasno świeciło, zbyt wielka jasność jego nie dawała ukojenia, po ulicach przewalała się mieszanina różnobarwna, jak w zepsutym kalejdoskopie: żółto, zielono, niebiesko, tu błysnęła brunatna nagość nieokrytego ramienia, tu przesunął się wóz z czerwonym baldachimem, oddział krajowej piechoty przemaszerował pośpiesznie, tam znów policyant krajowiec, w ciemnym swym mundurze, spojrzał na mnie swemi tajemniczemi, wschodniemi źrenicami.
Pod cieniem samotnego drzewa, na dziedzińcu sądowym włościanie, zainteresowani w sprawie napadu, siedzieli w malowniczej grupie, przypominając jakąś chromolitografię obozowiska z książki opisującej podróż na Wschód.
Brakło tylko smugi dymu na dalszym planie, i pasącego się na trawie stada bydła.
Za nimi wznosił się żółty mur, przewyższający drzewa, o który odbijały się promienie słoneczne.
Izba sądowa ciemną była, zdawała się obszerniejszą.
W górze poruszały się miarowo wentylatory.
Tu i ówdzie udrapowana postać, wysokością nagich ścian zmniejszona, stała nieruchomie między szeregami pustych ławek, jak gdyby zaabsorbowana w pobożnem rozmyślaniu.
Oskarżony, który przegrał sprawę, otyły czeko-