Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puszczam, że pragnął umrzeć bez tych okropności, spokojnie, w transie jakim. Pewną gotowość do śmierci nie tak rzadko się spotyka, ale trudno natknąć się na ludzi, których duch opancerzony jest niezłomnemi postanowieniami, a oni gotowi są bez żadnej nadziei walczyć do ostatka.
Żądza spokoju wzrasta ze zmniejszającą się nadzieją, aż w końcu opanowywa nawet samą chęć do życia. Kto z nas tu zebranych nie obserwował tego, a może i doświadczył coś z tych uczuć, to nadzwyczajne wyczerpanie wzruszeń, bezużyteczność wysiłków, tęsknotę za odpoczynkiem?
Ci, co mają do czynienia z siłami, rozsądkowi niepodlegającemi, znają to dobrze — rozbitki, szukający ratunku w łodziach, podróżni, zbłąkani na pustyni, ludzie walczący z potęgą natury, lub bezrozumną brutalnością tłumów.



ROZDZIAŁ VIII.


Jak długo stał tam, jak słup przy otworze, oczekując, że lada chwila okręt pod nim zatonie, a jego chwyci pęd wody i targać nim będzie jak drzazgą — niewiem.
Niedługo, może dwie minuty. Ktoś w tłumie zaczął rozmawiać sennym głosem, usłyszał nawet czyjeś kroki, ale nie wiedział zkąd one dochodzą. Te słabe odgłosy ginęły w strasznej ciszy, poprzedzającej katastrofę, w męczącej ciszy — przed wybuchem; wówczas przyszło mu na myśl, że może będzie mógł jeszcze poprzecinać liny, utrzymujące łodzie, tak, że gdy parowiec zatonie, one zostaną na powierzchni morza.
„Patna” miała długi most, na którym znajdowały się wszystkie łodzie, cztery po jednej, trzy po drugiej stronie. Upewniał mnie, z widocznym niepokojem, tak pragnął, bym uwierzył, że chodziło mu