Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedyną wyraźną myślą, pojawiającą się i znikającą w jego umyśle, było to: ośmset ludzi i siedm szalup; ośmset ludzi i siedm szalup.
— Ktoś głośno krzyczał w mojej głowie — rzekł dziko „ośmset ludzi, siedm szalup — i czasu mało! Pomyśl o tem”.
Pochylił się ku mnie poprzez wązki stolik, a ja unikałem jego spojrzenia.
— Czy pan myśli, że bałem się śmierci? — spytał głosem cichym, dumnym. Uderzył pięścią w stół tak, że podskoczyły filiżanki od kawy. — Gotów jestem przysiądz, że nie — nie... na Boga — nie!
Wyprostował się, ręce złożył na piersiach.
Przez okna dochodziły nas głosy ze środka sali, kilku mężczyzn w doskonałych humorach wyszło na galeryę. Dzielili się wesołemi wspomnieniami z czasów pobytu w Kairze. Blady, zaniepokojony młodzieniec, słuchał uwag wypasionego obieżyświata o niewłaściwości skupywania na bazarach zbyt drogich rzeczy.
Przeszli dalej, zajęli fotele; zapalone zapałki oświetliły na chwilę twarze bez cienia jakiegoś wyrazu i wykrochmalone przody koszul; szmer tych zmieszanych, ożywionych rozmów wydawał mi się niedorzecznym i oddalonym.
— Niektórzy z załogi spali przy samym otworze i mogłem ich ręką dosięgnąć — zaczął Jim znowu. — Trzeba wam wiedzieć, że na tym parowcu wszyscy pracujący spali w nocy, a do straży nocnej inni byli przeznaczeni. Miał wielką intencyę schwycić najbliżej leżącego za ramię, ale nie zrobił tego.
Coś powstrzymało jego rękę. Nie bał się — o nie! ale ot — po prostu nie mógł. Nie bał się śmierci może, ale powiem wam coś, on bał się okoliczności, jakie musiały jej towarzyszyć. Jego bujna imaginacya odtworzyła całą okropność popłochu, bieganinę, wrzaski, przepełnione łodzie — wszystkie straszliwe wypadki, nieuniknione podczas katastrofy na morzu. Może był zrezygnowany na śmierć, ale przy-