Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marianiego, podniósł się i jak ścigany królik, wyleciał na ulicę. Zrana policya podniosła go z jakiejś kupy gałganów. Z początku wydało mu się, że go chcą poprowadzić na szubienicę, więc walczył, chcąc się z ich rąk wydobyć, jak bohater, ale gdy ja się znalazłem przy jego łóżku, był już od dwóch dni zupełnie spokojny. Długa, ciemna jego głowa, z białemi wąsami, ładnie odbijała od poduszek, jak głowa żołnierza, trudami wojennemi sterana; dusza jego, z tego spokoju wyzierająca, duszą dziecka mogłaby się zdawać, gdyby nie cień strachu, przebłyskujący w jego źrenicach, a przypominający nieopisany kształt trwogi, pełzającej w milczeniu za ciemną szybą.
Był on tak nadzwyczajnie spokojny, iż zacząłem nabierać nadziei, iż usłyszę od niego jakieś wyjaśnienia z jego punktu widzenia tej głośnej sprawy. Dlaczego pragnąłem grzebać się w smutnych szczegółach wypadku, który obchodził mnie tylko o tyle, że byłem członkiem gromady ludzi, trzymanych razem wspólnością pracy i wiernością dla pewnego hasła — wytłómaczyć nie umiem.
Możecie to nazwać niezdrową ciekawością, jeżeli chcecie; ale ja mam niejasne pojęcie, że chciałem coś zbadać. Może nieświadomie miałem nadzieję, że znajdę to coś, jakąś głęboką, odkupującą przyczynę, jakieś wyjaśnienie, jakiś przekonywający cień usprawiedliwienia.
Teraz widzę doskonale, że spodziewałem się niemożliwości uspokojenia tego, co jest najoporniejszym duchem w człowieku, tego niepokojącego podejrzenia, wątpliwości, podnoszącej się jak mgła tajemnicza, tocząca jak robak, a bardziej mrożąca, niż pewność śmierci — wątpliwości co do tej potęgi siły, będącej koroną stałego hasła naszego postępowania.
Potknąć się tutaj, to rzecz najcięższa; ztąd pochodzą wyjące paniki i małe spokojne podłostki; to istotny cień nieszczęścia, klęski.