Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 031.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zwykle trząsł się nad swym zapasem trunków; ale tej nocy odstąpił od swych zasad, a to wyszło na korzyść jego pomocnika, młodego chłopca o słabej głowie, który wskutek niespodziewanej uczty i tęgości materyału — stał się szczęśliwym, poufałym, rozmownym.
Wściekłość Niemca z Nowo-Południowej Walii nie miała granic; sapał jak wypalona fajka, a Jim, zabawiony trochę tą sceną, niecierpliwił się, by już módz zupełnie zejść na dół; ostatnie dziesięć minut czuwania były tak denerwujące, jak wyczekiwanie na wystrzał dubeltówki; ci ludzie nie należą do świata bohaterskich przygód, niezłe chłopy. Nawet ten kapitan.. Mdło mu się zrobiło, gdy spojrzał na tę drgającą masę mięsa, z której wypływały charczące dźwięki, brudny potok ohydnych wyrażeń; ale on był zanadto obezwładniony, by w tej chwili zdobyć się na nielubienie kogoś, lub czegoś.
Wartość tych ludzi nie obchodzi go; ociera się o nich, ale dotknąć go nie mogą; dzielił się z nimi wdychanem powietrzem, ale on różni się od nich... Czy kapitan rzuci się na maszynistę?... Życie płynie łatwo, a on tak pewny siebie, zbyt pewny, by... Linia, dzieląca jego rozmyślania od zupełnego zaśnięcia, cieńsza była od nitki pajęczej.
Pomocnik maszynisty łatwym zwrotem przechodził do kwestyi finansów swoich i odwagi.
— Kto pijany? Ja? Nie, kapitanie! Tak nie można. Musi pan wiedzieć, że mój starszy jest tak skąpy, że i wróblaby nie upoił. Nigdy w życiu tak nie pościłem, jak teraz; a ten gatunek wódki nikomu w głowie nie zaprószy.
Ja mógłbym pić roztopiony ogień, a byłbym tak zimny, jak ogórek. Gdybym myślał, że jestem pijany, rzuciłbym się do morza, skończyłbym ze sobą do pioruna. Tak! Prosto! a ja nie pójdę na mostek.
Gdzie pan myślisz, że będę szukał świeżego powietrza w taką noc jak dzisiaj, co? Może na dol-