Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 244.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie napróżno była rozlana. A obawiałem się już, że zechcesz nas odwieść stąd...
— Ale czy wy pozostać zechcecie?
— Ludzie są zmęczeni i pilno im do domów. Myślę jednak, że zostaną, gdy im ty, Zwycięzco, rozkażesz. Początkowo będzie tu ciężko, bo szernowie zapewne pokoju nam nie dadzą. Zostaniemy jednak, dopóki inni nie przyjdą, aby się tutaj już osiedlić, i obrony stałej nie utworzą.
— Czy i ty chcesz tu pozostać?
— Tak. Na zawsze.
— Jak wolisz! Myślałem zabrać cię z sobą.
— Nie. Wracaj, panie, sam nad Ciepłe Stawy i ucz ludzi prawa...
— Poczekam na Anasza. Wedle tego, coś mówił, powinienby dzisiaj przywieść posiłki...
— Sądzę, że jutro spotkamy go nad morzem lub na naszym dawnym szlaku w głąb kraju...
Zamilkł na chwilę. Po jakimś czasie dopiero Marek ozwał się znowu, patrząc z boku na zadumanego młodzieńca:
— Osadnicy zapragną tutaj pobudować domy i założyć rodziny... Czyś i ty?...
— Ja?
— Tak. Zamierzałeś niegdyś pojąć w małżeństwo... wnuczkę Malahudy. Czy mam ci ją przysłać tutaj, powróciwszy za morze?
Jeret spojrzał mu prosto w oczy.
— Panie, czy ty sądzisz, że wnuczkę Malahudy można komuś przysłać?
— Myślę, że mnie posłucha, gdy jej powiem, że taka jest moja wola...
— A jeśliby cię posłuchała, czy sądzisz, panie, że ja ją zechcę wziąć z twoich rąk?
Nie mówiono już więcej o tem.
Namioty zwinięto rychło i ruszono znowu na pomoc, ku