Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czemu nie uciekał razem z innymi? Nuzar się cofnął, nie czując się na siłach tego wyrazić; tedy dwaj pozostali morcy zaczęli wydawać dzikie i zgrzytliwe głosy, pomagając sobie przytem pewnymi ruchami. Szern patrzył na nich pogardliwie, a po chwili błysnął czołem. Morcy, umilknąwszy, wpatrywali się z natężoną uwagą w przemykające blaski...
— Co mówił? — spytał Marek niecierpliwie.
— Powiada, że tak mu się podobało, — odparł Nuzar z pewnem wahaniem w głosie.
— Jakto? i nic więcej?
— Nic, panie. Mówi, że mu się tak podobało.
Marek powstał i zbliżył się ku stojącemu nieruchomo szernowi. Potworne oblicze pierwobylca spokojne było i z lekka wzgardliwe, kiedy spoglądał na dwakroć wyższego od siebie olbrzyma. Nie znać na nim było ani śladu trwogi lub pomieszania; zaledwie cień ciekawości przeglądał z czworga krwawych, przygasłych oczu...
— Mówcie mu, — rzekł Marek, do morców się zwracając, — mówcie mu, że będzie żyw i wolny, jeśli zechce odpowiadać na moje pytania...
Morcy jęli znowu wyć i szczekać, giestykulując przytem żywo, a gdy po pewnym czasie szern im coś odbłysnął, zwrócili się do Zwycięzcy z wyrazem zakłopotania w tępych twarzach.
— Powiada, że gdyby mu było na życiu zależało, byłby uciekł razem z innymi... Chciał tylko zobaczyć...
Morzec urwał.
— Zwycięzcę! — podpowiedział Nuzar szybko.
— Czy tak rzekł? Istotnie?
— Powiedział inaczej, ale nie śmiem...
— Mów!
— Grubego i głupiego psa chciał zobaczyć, — dokończył morzec z kłopotliwym uśmiechem.
Wszelkie dalsze usiłowania wydobycia z szerna czegoś