Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 206.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skrzypów ogromnych, których mięsiste łodygi łamały się pod nogą przechodnia, — kiedy już zatoczono większą część półkręgu ponad dnem kotliny, ukazały się oczom znużonych wzgórza obłe i łyse, na których niegdyś były groby Braci Wyczekujących.
Na grzbiecie, widne z dołu, czerniły się jeszcze kamienie ogromne, służące niegdyś trupom za oparcie. Za radą Matareta tutaj porzucono uciążliwy pochód stokami i postanowiono wydostać się śmiało na grzbiet w tej myśli, że stare grobowe kamienie wystarczą dla zamaskowania ich osób.
Na wysoczyźnie uderzyło ich w oczy słońce czerwone, idące już nad Wielką Pustynią w stronę Ziemi, wązkim, ku słońcu wygiętym sierpem błyszczącej na widnokręgu.
Oprócz Matareta i Rody, jeden tylko z uczestników wyprawy widział niegdyś świętą Ziemię, kiedy go jeszcze jako chłopca nieletniego zabrali z sobą rodzice w pobożną pielgrzymkę do Kraju Biegunowego, gdzie Bracia Wyczekujący obiecanego Zwycięzcy wyglądali. To też cała gromadka stanęła w cichym podziwie, patrząc na ostry srebrzysty sierp, wrzynający się w niebo, czarne prawie z tej strony.
Jakieś onieśmielenie nagłe, niezmiernie do lęku podobne, ogarnęło tych ludzi. Przecząc wszystkim »bajkom« o Ziemi, poczęli z wolna i nieświadomie uważać ją samą także za bajkę i stanęli teraz w zdumieniu mimowolnem i dla siebie samych niespodziewanem, widząc ją jaśniejącą i ogromną na nieboskłonie. Młodzik, który widział ją był niegdyś jako dziecię wierzące, podniósł odruchowo dłoń do czoła, aby nakreślić Znak Przyjścia...
Zatrzymał rękę dość wcześnie i obejrzał się ze wstydliwym lękiem, czy kto nie spostrzegł podejrzanego ruchu. Ale nikt nie zważał na niego; wszyscy patrzyli na Ziemię w milczeniu. Naraz w ciszę wpadły słowa Rody:
— Tak, tak, to zupełnie naturalne, że ta bajka powstała, że musiała powstać nawet...
Głos jego brzmiał zrazu niepewnie, jak wymówka czy