Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na bój stąd odejdzie, jemu — arcykapłanowi — niepodzielną i niezamąconą władzę zostawiając.
A kiedy Zwycięzca powróci...
Nie myślał, nie chciał myśleć nic złego. Wierzył niezłomnie, że ten, który przybył, jest przez księgi święte i proroków zapowiedzianym, setki lat przez Braci Wyczekujących wyglądanym Zbawcą, — wierzył, że w nim jest czasów dopełnienie i nowy świata księżycowego porządek, ale mimowoli wyobrażał sobie ten porządek nowy jako okres swojej władzy i panowania...
A kiedy Zwycięzca powróci z za Morza Wielkiego...
Nie myślał jeszcze nic złego. Stawał mu jednak w wyobraźni cudowny, lśniący wóz Zwycięzcy, napowrót w przestrzeń międzygwiezdną ulatujący, ku Ziemi! — której on, arcykapłan, będzie błogosławił, opłakując odejście i dzięki czyniąc zarazem odchodzącemu w glorji Zwycięzcy, co szernów piorunową bronią poraził i nasienie ich na Księżycu wygubił, aby Lud mógł żyć bez troski pod rządem niewzruszonym Elema, pierwszego z nowej arcykapłanów rodziny.
A jeśli... Jeśliby?...
Nie chciał przypuszczać, aby Zwycięzca zapragnął pozostać na Księżycu i rządy samowolnie nadal sprawować, jemu cień władzy jeno pozostawiając... Żaden prorok nie mówił nigdy, że Zwycięzca na Księżycu pozostanie, i to nie było zgoła dogmatem, w któryby wierzyć należało...
Dalej nie myślał już Elem jasno, — owszem, powstrzymywał wolą przewidującą wyobraźnię, która mu na przekór majaczyła przed oczyma postaciami niewyraźnemi Chomy, Rody, a nawet Malahudy starego, który słowy bluźnierczemi witał niegdyś na stopniach świątyni radość oczu ludzkich, jasnego i błogosławionego z Ziemi przybysza...
Otrząsł się rychło z tych majaków i przetarł czoło, jakby ostatni ślad mimowolnych myśli chcąc opędzić, ale spojrzał mimo to przez okno niespokojnym wzrokiem na Jereta, który właśnie ze Zwycięzcą rozmawiał — i uśmiechnął się z zado-