Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się mur gruby, za cel strzałom ćwiczących się żołnierzy służący, — aż wreszcie rzekł zwolna:
— Mylisz się, Sewin. Jeret jest całą duszą błogosławionemu Zwycięzcy oddany, tak jak i mnie, arcykapłanowi, można więc śmiało pouczać wojowników, że jemu przedewszystkiem ślepe winni posłuszeństwo. Zrozumieją to tem łatwiej, że Jereta przecież Zwycięzca sam za wodza im postawił.
Teraz arcykapłan odszedł od okna; przemierzywszy kilkakroć wolnym krokiem wielką salę, siadł znowu przed marmurowym, różnymi pismami zarzuconym stołem — i pogrążył się w czytaniu.
Sewin nie odchodził. Elem tedy, spostrzegłszy po chwili jego wyczekującą postawę, wzniósł na niego pytające oczy.
— Chciałeś czego jeszcze? — rzekł.
— Zapytać chciałem, czy Wasza Wysokość nie każe uwięzić byłego brata naszego, Chomy?
Elem poruszył się żywo.
— Ach tak! Choma... Więc co?
— Wiedzieliśmy zawsze, że jest wiekiem zdziecinniały, chociaż nie brak było ludzi, którzy częstokroć posłuch jego słowom dawali... Ale teraz obawiam się, czy szaleństwo jego nie przekroczyło dozwolonej prawem miary...
— Czy słuchają? — zapytał Elem wprost, odrzucając niecierpliwie wszelkie omówienia, jakich zwykle nawet w rozmowie ze swym zausznikiem używał.
— Dotychczas nie bardzo, ale mogą zacząć go słuchać pewnego dnia...
Elem zamyślił się.
— To nieprędko nastąpi! — rzekł po chwili, jakby do siebie.
— Nie wiem. Doniesiono mi właśnie, że Choma zjawił się między rybakami w okolicy Przesmyku, — tam są ludzie ciemni, dzicy i nieokrzesani...