Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

likami, uśmiechał się do kobiet, a nawet na biedną Nechem, która od chwili pamiętnego wyznania nie odstępowała go ani krokiem, biegnąc jak pies przy jego nodze, innem dzisiaj patrzył już okiem. Żal mu jej tylko było i cieszył się, dufny w swe siły, że z jego przyjściem skończy się wszechwładztwo szernów i to ognębienie rodu ludzkiego. Myśląc o tem, uśmiechnął się do patrzącej wciąż w jego oczy kobiety i pogładził ją dłonią po głowie.
— Jaki ty dobry jesteś, panie! — zawołała z wyrazem nieopisanej psiej wdzięczności w dużych wybladłych oczach.
— Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Wszakże zabiłem twojego...
— Ach, tak, tak, panie! zabiłeś go, ale to był morzec i nawet śmiał zranić ciebie, — rzekła, patrząc na szeroką krwawą szramę na czole Markowem. — Bronić go jednak chciałeś, kiedy go kamienowano i nade mną biedną litość okazałeś! Gdyby tamci wiedzieli...
Wstrząsnęła się cała i zgarnęła w sobie pod falą nieopisanego strachu.
Marek chciał odpowiedzieć, ale gwar mu przerwał nagle powstający, z dalekimi zmieszany krzykami. Spostrzeżono ich już w osadzie przy Ciepłych Stawach i ludzie, na wałach czatujący, poczęli zbiegać w dół, na równinę, i łączyć się wśród okrzyków ze świtą Zwycięzcy. Rychło też i bramy miasta się otworzyły, przepuszczając idącą na powitanie starszyznę.
Teraz Elem, Braćmi Zakonu otoczony, wystąpił naprzód — poważny, uroczysty, w kapłańskie szaty czerwone odziany, i wiódł orszak cały ku bramom, pośród cisnącego się zewsząd tłumnie ludu.
W powitalnem poselstwie Malahudy nie było. Przyszli po niego starsi z ludu, ale on wyprawił ich samych, mówiąc, że czekać będzie Zwycięzcy na stopniach świątyni, aby go przyjąć tutaj, gdzie niegdyś Stary Człowiek mieszkał... Kiedy po ich odejściu pozostał sam, wezwał Ihezal i nie wołając sług, począł się przy