Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 056.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

»Zabijcie wszystkich. Wolno wam. Nie złożyli haraczu...
»A zresztą tak mi się podoba.
»Malahuda... Możecie go dać psom. Za stary jest dla mnie, twarde musi mieć mięso. I w pół dnia nie skruszałby...
»Ale on ma córkę... Widziałem...
Mlasnął głośno, uderzając językiem o dziób rogowy.
— Ihezal jej na imię...! — wyrwał się jeden z morców, młody, zaledwie dorastający chłopak.
— Milcz, psie.
»Możeby po niej mądrzejsze morce były, niż wy...
»Jak tylko przyjdzie poselstwo...
Ale poselstwo nie przychodziło. Minęła cała długa noc i dopiero około świtania dwóch szernów postawionych na czatach a osobiste towarzystwo Awija stanowiących — doniosło, że w szarym brzasku widać żagle zbliżających się sań na morzu...
W namiestnika wstąpiła nagła energja. Zerwał się i zatrzepotał ciężkimi skrzydłami, wydając zgrzytliwe dźwięki, które oznaczały to, co Ludzie śmiechem nazywają.
— Za kilka godzin będzie tu morze płomieni!
Potem zasępił się na chwilę.
— Szkoda, że noc już minęła, trzeba było w nocy...
Nuzar, który stał przy oknie, zwrócił ku Awijowi dziką, ohydnem piętnem naznaczoną gębę:
— Czy iść im na pomoc?
Wyciągnął rękę przed siebie.
— Zamek cały jest otoczony. Widzę namioty przysypane śniegiem. Czuwali całą noc... Nawet na morzu, na lodzie straże porozstawiano.
Awij rzucił się ku oknu, wytężając w słaby, ostry brzask budzącego się dnia parę swych dalekowidzkich oczu. Rzeczywiście dookoła zamku ciągnął się nieprzerwany podwójny pierścień śnieżnych kopczyków, pod którymi kryły się namioty zbrojnych. Tu i ówdzie wydostający się dym świadczył, że czu-