Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o sześciopalczastych dłoniach. Całe ciało ich jest pokryte czarnym, krótkim włosem, miękkim, gęstym i lśniącym, z wyjątkiem czoła i tych dłoni właśnie, które są nagie i białe... I te dłonie...
Odetchnął głęboko i pot otarł z czoła. Znać było, że trudno mu mówić o tej strasznej rzeczy.
— W tych dłoniach jest ich moc, — zaczął znowu po chwili. — Jeżeli obie naraz dotkną nagiego ciała ludzkiego, wstrząsa człowiekiem bolesny a częstokroć i zabójczy dreszcz, podobny jak przy dotknięciu niektórych ryb morskich... A jeśli to jest kobieta...
— Ach! — krzyknął Marek.
— Jeśli to jest kobieta..., albo suka, lub jakakolwiek samica, poczyna i rodzi. Wydaje płód — wedle swego rodzaju — do siebie tylko na oko podobny, ale zły i przewrotny jak szerny...
— Czy jesteś pewien, że tak jest w istocie?
— Tak, panie...
W głowie Marka zakręcił się wir krzyczących myśli. Było to tak niepojęte... A jednak — przypomniały mu się badania niektórych ziemskich bijologów, którzy, działając na niezapłodnione jajka mechanicznie albo za pomocą chemicznych odczynników, zmuszali je do podziału i płód z nich żywy otrzymywali... Widocznie w dłoniach tych księżycowych potworów była jakaś zdolność wydawania prądu elektrycznego czy innej emanacji, która wstrząsając cały organizm, odgrywała rolę plennika...
— Nie, nie, nie! To niemożliwe! — powtarzał sobie głośno, przyciskając rękoma rozszalałe tętno w skroniach...
— A jednak, panie, jest tak. Sam dzisiaj morca zabiłeś.
— Skąd wiesz, że to był morzec?
— Tam, gdzie kobietę dotknęły przeklęte dłonie szerna, morzec piętna ma czerwono-sine. Widziałeś sam... Zabijamy ich i tępimy, jak dzikie zwierzęta, bo gorsi są od samych