Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ostrożnie objął ciało i chciał je ruszyć z wiekowego siedzenia, gdy naraz posłyszał głos za sobą:
— Nie tykaj!
Odwrócił się. Wśród trupów siedział bez ruchu Choma, najstarszy z Braci zakonu i wiekiem już zdziecinniały. Patrzył gniewnie na przełożonego i powtarzał wciąż, trzęsąc siwą brodą:
— Nie tykaj! nie tykaj! nie wolno!...
— Co tu robisz? — zapytał Elem.
— Wyczekuję, jako Zakon każe. Jest godzina wyczekiwania.
To mówiąc, wyciągnął drżącą, suchą dłoń, wskazując Ziemię, dokładnie w pierwszej kwadrze stojącą.
— Czas wyczekiwania już się skończył, — rzekł Elem. — Idź na dolinę; tam jest Zwycięzca.
Choma potrząsł starą głową:
— Prorok Samielo powiedział: »Powstaną ci, którzy umarli, aby witać tęsknotę żywych oczu swoich!« Umarli jeszcze czekają i ja czekam razem z nimi. Zwycięzca nie przybył!
Elema nagły gniew zebrał:
— Głupiś jest ty i trupy są głupie! Jak śmiesz wątpić, gdy ja ci mówię, że Zwycięzca jest pomiędzy nami?! Trupy nie wstają tylko dlatego, że są martwe — i to ich wina! Ale je wszystkie pod stopy Zwycięzcy zwleczemy!
To mówiąc, pewnym krokiem wstąpił na piedestał i owinąwszy płaszczem ciało Ady, wziął je na ręce i począł schodzić ku dołowi z tym brzemieniem. Choma jęknął głucho i zakrył oczy, aby nie patrzeć na to świętokradztwo przełożonego.
On tymczasem szedł ku dolinie, stanowczy i już spokojny, z ciałem pierwszej kapłanki w ramionach, a spotkawszy w drodze kilku Braci, którzy wyszli go szukać, rozkazał im zebrać inne zwłoki i ułożyć z nich wielki stos na równinie...
— Czas ich wyczekiwania także się skończył; — rzekł, — niechaj odpoczną...