Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szern Awij, w otoczeniu żołnierzy swoich i morców, przysłany tutaj z za Morza Wielkiego, aby na znak poddaństwa haracz ze wszech ludzkich osad pobierać.
Nie wiadomo kto pierwszy zwrócił w ten wieczór oczy na owo zamczysko, ale nim Malahuda spostrzegł, co się dzieje, wszystkie twarze — groźne — patrzyły już w tamtą stronę i podniosły się w górę ręce, uzbrojone naprędce w kije i kamienie. A przed tłumem, na przydrożnym głazie, stał w łunie zachodzącego słońca młody, czarnowłosy Jeret, daleki krewny arcykapłana i wołał:
— Czyż nie jest obowiązkiem naszym oczyścić dom na przyjęcie Zwycięzcy? Wszakże pogardziłby nami i jako niegodnych od oblicza swego odtrącił, gdybyśmy jego tylko dłońmi chcieli zwyciężać!
A tłum ryczał za nim:
— Na hak Awija! Śmierć szernom! śmierć morcom!... — i walił się już ławą ku czarnej wieży w oddali.
Malahuda pobladł. Wiedział, że załoga w zamku nie jest zbyt liczna i że tłum rozżarty może roznieść dziś całą twierdzę, tak iż nie pozostanie kamień na kamieniu, ale wiedział też, że za Awijem i jego garstką stoi cała straszliwa i zgubną potęga szernów, — i że jedno ścięgno zerwane w skrzydle obrzydłego namiestnika znaczy znów wojnę nieubłaganą dla całego ludzkiego plemienia, a może znów klęski straszne i niewypowiedziane pogromy, jako za dawnych lat, za pradziada jego bywało.
Począł krzyczeć, aby się wstrzymali, ale głosu jego teraz nikt już nie słuchał, mimo że i obaj Bracia Wyczekujący tłumowi zastąpili drogę, wołając, że nie wolno pełnić niczego przed przybyciem Zwycięzcy, który jeden ma prawo wieść i rozkazywać.
Jeret pchnął starszego z mnichów w pierś, aż upadł w tył na kamienie, — i walił naprzód razem z całym tłumem wązkim przesmykiem między stawami.