Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   85   —

tach, ukryte przed zbytniem słońcem, w powietrzu ochłodzonem wodą, przez sztuczne lodozwały przepływającą, chowały się paprocie i rośliny północne, zdumione sąsiedztwem palm, chwiejących się u wejścia na tle ciemnobłękitnego nieba.
Grabiec minął główne, szerokie aleje i począł się błąkać po bocznych ścieżkach wśród zagajników różnych i lasków — ponad małymi strumykami o brzegach gęsto zarosłych bambusem i trzciną szerokolistną. Ludzi spotykał tutaj coraz rzadziej; upał popołudniowy rósł i wisiał ciężko w nieruchomem powietrzu, wilgocią gorącą przesycony, duszący. Grabiec szedł wciąż przed siebie, ze spuszczoną głową, w myślach zatopiony. Nie zauważył nawet, jak się dostał w obszerny zwierzyniec na wyniosłości ponad ogrodami. Mijał, nie patrząc, łączki ogrodzone, na których wśród sztucznie poukładanych kamieni pasły się antylopy, ogromnemi, tęsknemi oczyma patrząc przez sztachety gdzieś w stronę dalekiej, rodzinnej pustyni, — przechodził około sadzawek pełnych krokodyli, w płytkiej, ciepłej od słońca wodzie aż po nozdrza ukrytych, — koło klatek potężnych, w których drzemały lwy, niewolą osowiałe, z przygasłemi oczyma, z sierścią skudloną i nieczystą.
Na szczycie wzniesienia stała klatka wysoka, kilkoma palmami daktylowemi ocieniona. W środkowej, wązkiej jej części, błyszczącemi kratami od bocznych skrzydeł oddzielonej, siedziały na gałęziach uschłego jakiegoś drzewa cztery sępy królewskie, na podziw ogromne. Łby potężnymi hakami dziobów zbrojne wcisnęły między ramiona obwisłych skrzydeł, nastroszyły pióra u nasady nagich, muskularnych szyj, oczy okrągłe na słońce zwróciły i trwały tak nieruchome, zastygłe, jak dawne jakieś cztery bogi egipskie, strasznych i tajemnych ofiar oczekujące.
Ale naokoło nich zgiełk był tylko nieprzystojny i bezczelny. Przez mimowolną zapewne a dziwnie złośliwą głupotę pomieszczono w obu skrzydłach klatki ogromnej zgraję papug i małp ruchliwą, pstrą, ustawicznie wrzeszczącą. Co chwilę gi-