Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 376.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spojrzałem na nią zdziwiony, a ona po krótkiej chwili wahania schyliła się do moich kolan:
— Mam prośbę do ciebie, Stary Człowieku...
— Mów.
— Nie odpędzaj mnie!
— Co?
— Nie odpędzaj mnie. Pozwól mnie zostać ze sobą.
— Ze mną tutaj? w Kraju Biegunowym?
— Tak jest. Z tobą w Kraju Biegunowym.
— Ależ dlaczego? cóż ty tu będziesz robić? Tam są twoi bliźni, nad morzem!
— Ja wiem, ty nie jesteś mój bliźni, bo ty jesteś z gwiazd dalekich; jak wiem, ale pozwól mi...
Zamyśliłem się nad tą dziwną prośbą.
— Dlaczego chcesz pozostać ze mną? — spytałem wreszcie po raz drugi — tutaj nie jest dobrze ani wesoło...
Ada pochyliła głowę i głosem stłumionym, głębokim, ale mocnym odpowiedziała:
— Bo ja cię kocham, Stary Człowieku.
Milczałem, a ona po chwili ciągnęła dalej:
— Wiem, że to jest karygodna zuchwałość, gdy mówię do ciebie, że cię kocham, ale ja nie umiem nazwać inaczej tego, co czuję. Rodziców moich już nie pamiętam prawie. Przypominam sobie tylko, że byli nieszczęśliwi. Na ciebie patrzę od dziecka i widzę w tobie wielkość jakąś, jakieś światło, jakąś potęgę, coś, czego nie znam, ale wiem, że z gwiazd tu przyszło z tobą.
Umilkła, a gdym zdumiony wsłuchiwał się jeszcze w przebrzmiałe jej słowa, podjęła znowu:
— A przytem i ty byłeś nieszczęśliwy i taki samotny, samotny przez całe życie, jak ja. Nie wiem, po co przyszedłeś z tej gwiazdy jaśniejącej na Księżyc... Tak chciałeś... Wiem, że