Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 369.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Te groby znam. Czy w nich leżą tacy sami ludzie, jak ty jesteś?
— Tacy sami. Czy już zapomniałaś rodziców?
— Zapomniałam. Wiem tylko, że byli nieszczęśliwi. Tutaj na Księżycu jest wszystko smutne i nieszczęśliwe, nawet ty, chociaż...
Urwała, a po chwili odezwała się znowu.
— Tamci, moi rodzice, pomarli. A dlaczego ty nie umierasz?
— Nie wiem.
Powiedziałem prawdę; nie wiem istotnie, dlaczego ja nie umieram.
W owej chwili lęk mnie znowu zebrał, bo przyszła mi na myśl ta okropna księżycowa gadka, że ja nie umrę nigdy.
Ada tymczasem milczała przez jakiś czas, aż wreszcie odezwała się głębokim, stłumionym głosem:
— Bo ty jesteś Starym Człowiekiem. A mimo to jesteś nieszczęśliwy...
— Właśnie dla tego — odparłem bezwiednie, myśląc, że przez to, iż znajduję się na Księżycu wśród tych tak odmiennych odemnie ludzi, jestem nieszczęśliwszy, niż najlichszy nędzarz na Ziemi...
Schodząc po jakimś czasie z góry, doznałem jeszcze złudzenia, które mi łzy wycisnęło z oczu. Oto gdy nagle na skręcie zobaczyłem namiot Jana i towarzyszy, stojący na tem samem miejscu, gdzie niegdyś stał nasz, zdawało mi się przez krótką chwilę, że w tym namiocie oczekuje mnie Marta z maleńkim Tomaszem przy piersi i Piotr zadumany jak zwykle, ale jeszcze młody i nie tak złamany, jak później, tam nad brzegiem morza...
To rozkoszne złudzenie mojej starczej myśli rozwiał brutalnie widok karłów, kręcących się dokoła namiotu.