Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dniku odwrotnej półkuli Księżycowej, wzdłuż którego mieliśmy się posuwać ku równikowi, właśnie z pierwszą kwadrą dzień się rozpoczyna. Wyruszywszy więc o tym czasie, mielibyśmy dwa ziemskie tygodnie światła przed sobą i w razie nieznalezienia pomyślnych warunków do życia, moglibyśmy przed zapadnięciem nocy powrócić do Kraju Biegunowego.
Tymczasem w dwa tygodnie po narodzeniu Toma wypadł nów, a podczas niego zaćmienie słońca, drugie już, jakieśmy mieli na Księżycu oglądać. Pierwszego, przytłoczeni obawą wiszącej nad nami śmierci, nie badaliśmy wcale; teraz za to chcieliśmy lepiej skorzystać ze sposobności. Wziąwszy tedy ze sobą narzędzia astronomiczne, upakowane w małym wózku, który ciągnęły psy, wyszliśmy na wzgórze najbliżej bieguna położone, skąd było widać Ziemię i słońce.
Widowisko było wspaniałe, ale badania nie świetnie się powiodły. Nizki stan Ziemi na widnokręgu przy atmosferze parą wodną przesyconej nie dopuszczał ścisłych pomiarów i przeszkadzał obserwacjom tak, że w kilka minut po zajściu słońca za tarczę Ziemi rzuciliśmy narzędzia astronomiczne, aby gołem okiem podziwiać tylko czarodziejską grę światła na nieboskłonie. Ziemia widniała przed nami na tle krwawo-złotej zorzy w postaci ogromnego czarnego półkręgu. Szeroko naokół niej zażegnięte niebo pociemniało dalej i zasiało się gwiazdami. Wyglądało to, jakby stała na nocnym firmamencie łuna jakiegoś wielkiego pożaru, albo jakby to migotliwe światło polarne, które się żarzy na Ziemi w pobliżu biegunów, nagle tu przeniesione, skostniało i zastygło przed nami w niesłychanem jakiemś wzmożeniu.
Do tego czasu mam niezatarte wspomnienie tego widoku na oczach. Zdawało mi się wówczas, że mi się pokazał w ogniu zczerniały trup Ziemi. Było w tem coś strasznego i dziwnie przejmującego. Dzisiaj jeszcze, gdy myślę o Ziemi, staje mi przed