Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 46.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

We wszystkom wierzyć mógł bezwzględnie,
Czém łamie los i życia troska:
Nawet, że piękność twoja bozka
Jak kwiat odkwitnie mi i zwiędnie;

Nawet, że gwiazdy zgasną w niebie,
Że świat istnienia kres domierzył;
W to jedno tylko bym nie wierzył,
W to jedno — żem mógł stracić ciebie!

Słów kilka... jedna kartka mała...
„Nic nie zostało nam na ziemi.“
Czytałem ją oczyma memi,
Ale myśl nic nie pojmowała.

Kto mógł ci natchnąć, śnie mój złoty,
Ascetyzm dziki czy ofiarność,
Dla których wszystko w świecie marność
Okrom fałszywéj jakiéjś cnoty?

Kto zmącił duszy twéj pogodę?
Kto śmiał przeczyste serce skazić
I w piersi me nóż bolu wrazić,
A tobie zatruć życie młode?

Chciałem — to jeszcze dobrze pomnę —
Odnaleźć jakąś nić przewodnią,
Czy list ów żartem jest, czy zbrodnią?
Wtém jakieś mary nieprzytomne