O dziewczę, znajdzież się ktoś zdolny
Przytrzymać cię ramiony swemi
I wszczepić w grunt rodzonéj ziemi
Ciebie, uroczy kwiatku polny?
Rozbudzić myśl twą własnym duchem
I wieść przez czynu szlak ciernisty
Ciebie, Aniele święty, czysty,
Którą wieszcz marnym zowie puchem?
I kto ci ramion swoich tarczy
Od życia wszelkich burz użyczy
I pocałunek da słodyczy,
Która za wszelkie szczęście starczy?
Kto serca ciszę marmurową
Zmąci — i z ustek twych usłyszy
Wyznanie wyszeptane w ciszy:
„Kocham“ — najwyższe szczęścia słowo?
Tak się pytałem. A już rosła
W duszy méj własnéj moc nad moce,
Która rozświetla zwątpień noce,
Nakształt promiennych Niebios posła.
Poczułem, iż pomimo czarność
Losów jest jeszcze walczyć o co
Z nieprawdą ziemi i przemocą,
Że cel ma praca a ofiarność.
Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 33.jpg
Ta strona została przepisana.