Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 31.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z twéj przepełnionéj wiecznie czary
Spalone odwilżyłaś wargi
I, rozpaczliwe kojąc skargi,
Pod swe powiodłaś mię sztandary.

Pamiętam dzień ten i godzinę
I po czas śmierci nie zapomnę,
Gdy jedno dziewczę ciche, skromne,
Nową otwarło mi krainę.

Pomnę ten dzień śród wszystkich innych,
Kiedy w obcego murach grodu,
Zdala od kraju i narodu,
Spotkałem dziecię stron rodzinnych.

Bo dzieckiem jeszcze była ona,
Pomimo rysów wyrazistość,
Z których anielska tchnęła czystość
Z dziwną powagą połączona.

Włos ciemny splotem dwóch warkoczy
Na szczupłe jéj opadał barki,
Z ust czasem uśmiech błysł figlarki,
Jak habry, modre miała oczy.

Ciemna brew łukiem się wygiętym
Pod białem czołem jéj sklepiła:
Kiedyś ją miała myśli siła
Oblec wyrazem nieugiętym;