Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 30.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz siły zniszczeń demoniczne
W takich kwiecistych chodzą szatach,
W szału rubinach i szkarlatach,
W takie się kształty stroją śliczne,

Że bohaterstwém jest w młodości
Czyn przenieść nad nie i ofiarność,
I gwoli pracy wspólnéj — karność,
I twarde jarzmo powinności.

A śród nas właśnie się rozprzęgło
Wielkie ogniwo obowiązku:
Gdy myśl stłumiono nam w zawiązku,
Tysiąc demonów się wylęgło.

I ja stanąłem u bezdeni.
Tyle przetrwawszy, przewalczywszy,
Od innych żywszy i burzliwszy,
Gdym poczuł to, co zrozpaczeni,

Możebym stoczył się tém głębiej,
Że drgało każde krwi méj tętno;
Bom duszy nie miał ja gołębiéj,
Ale sokołów krew namiętną.

Lecz znów ty, wiosno zbawicielko,
O cudotwórcza wiekuiście,
Ty, co powiędłe kwiatów liście
Odżywiasz jedną ros kropelką,