Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 24.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za krótkie ludzkich dnie żywotów.
By każdy ujrzał świt téj zorzy,
To też przez wieki w swéj obroży
Z rozpaczą kona tłum helotów.

My, co od Wschodu do Zachodu
Mogiły liczym a kurhany,
Gdzie wróg bogate zżyna łany
Żyźnione kośćmi słowian rodu;

My łacno możem wznieść pytanie
Na cmentarzyskach gdzieś Wenetów:
Gdy wszystko los, aż do szkieletów,
Zmiótł — gdzież sąd dla nich i powstanie?

Może w pochodzie tym ludzkości,
Co nie zna ludów ani krajów,
By wzmocnić rozkwit przyszłych Majów
Potrzebne są poległych kości?

Lecz nazbyt słaby mózg człowieka,
By te bezmiary kładł na szali,
Gdy obok tuż — na wrogiéj stali —
Krew własnych Ojców się zapieka.

Toż w obec dziejów bladła wiara
W potęgę serc i dusz wszechmocność,
I zwolna trudów bezowocność
Jęła myśl trwożyć niby mara.