Starcy — gdy życie im zabierze
Wszystko i czary u ust strzaska,
A pamięć dawnych sił myśl głaska —
Sławią czas szkolny w dobrej wierze.
Lecz ma on straszne swe gorycze:
Ciężko kłaść gmachu podwaliny;
Czyż zdoła dojrzéć myśl chłopczyny,
Jak lśni odkrytych prawd oblicze?
Śród ciągłych trudów, niepokojów —
Harmonia linij, cyfr kolumny,
Gmach, co tak świetny i tak dumny,
Chłopcu znan tylko z trosk i znojów.
Wiosna się budzi, krew rozgrzewa...
Och, rzucić książkę precz od siebie
I — jak niekarne młode źrebię —
Wybiedz, gdzie zdrój, błoń i las śpiewa!
Gdy wszystko zrywa się do słońca,
Bólem jest krwi powstrzymać wrzenie;
A jakże rzadko to cierpienie
Koi dłoń mądrze kierująca!
O piewce, wieszcze wy Hellady,
Czyście myśleli, by pieśń grecka
Bruździła jasne czoło dziecka?
By nad nią więdnął chłopiec blady?
Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 16.jpg
Ta strona została przepisana.