Przejdź do zawartości

Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 318.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszytki obszedszy tedy przyjacioły,
Ojca i matkę, co go urodziła,
Nie nalazł, okrom żony, która żywot
Zań chce położyć i rozstać się z światem;
Którą po domu teraz mdłą[1] niebogę
Na ręku noszą, bo jej dzisiejszego
Dnia umrzeć przyjdzie i duszę położyć.
A ja, żebych przy tym nieszczęściu nie był,
Pójdę precz, a ten wdzięczny dom zostawię.
Ale już i śmierć widzę niedaleko,
Ksienią umarłych, która ją pod niską
Ziemię ma dowieść; a prawie wczas przyszła,
Pilnując na ten dzień, kiedy ma umrzeć.

ŚMIERĆ.
Co przed tym domem, co tu Phoebe[2] czynisz?

Na nowe[3] krzywdzisz, łamiąc nasze prawa,
I łupy nasze gwałtem wydzierając.
Małoś miał na tym, żeś Admeta śmierci
Uchował, Parki zdradliwie podszedszy;
Teraz czego tu z groźnym łukiem strzeżesz?
Toli Alcestis obiecała kiedy
Zastąpić męża i umrzeć zań rzekła?

APOLLO.
Nie bój się krzywdy i gwałtu ode mnie.


ŚMIERĆ.
Jako się nie bać, takim ciebie widząc?


  1. omdlałą.
  2. wołacz od Phoebus.
  3. znowu.