Także i panna, póki trwa nienaruszona,
Póty łaską przyjaciół swych jest obdarzona.
Ale jako raz czystość swoję utraciła,
Ani już dzieciom wdzięczna, ani dziewkom miła.
Jako macica[1], która w prostem polu wschodzi,
Nigdy wzgórę nie idzie, nigdy gron nie rodzi
Dostałych, lecz rózgami wisząc ku dołowi,
Sięga wierzchołkiem ziemie aż ku korzeniowi, —
Żaden oracz, żaden wół o tem nie pracuje,
Ale jeśli się kiedy z klonem porembuje,[2]
Wiele oraczów, wiele wołów o niej chodzi,[3]
Tak panna, będąc panną, zaniedbaną schodzi;
Ale gdy swego czasu w małżeństwo wstąpiła,
Ojcu więcej nie przykra, a mężowi miła.
A ty panno, niechciej się mężowi takiemu
Sprzeciwiać, bo nie służy sprzeciwiać się temu,
Któremu cię sam ojciec podaje w małżeństwo,
Sam ojciec z matką, którym winnaś posłuszeństwo.
Panieństwo nie wszytko twe, jeśli nie wiesz tego,
Lecz mają i rodzice po części do niego.
Jedna część jest ojcowska, drugą matka sobie
Przywłaszcza; trzecia tylko jest sama przy tobie.
Ze dwiema tedy walczyć nie ku rozumowi,
Którzy z posagiem dali swe prawa synowi.