Sierotami niech jego dzieci zostaną,
A żona nieszczęśliwa wdową stroskaną.
Synowie dom od domu chleba niech proszą,
A przed nędzą z ojcowskich pustek się noszą.
Niechaj go z majętności lichwnik wyzuje,
A obcy w jego pracy sobie lubuje.
Niechaj go nikt nie wesprze w jego trudności,
Ani ma nad potomstwem jego litości.
Wszytek naród niechaj miecz razem powinie,[1]
A ich imię niech z nimi pospołu ginie.
Niechaj Pan występ[2] ojca jego pamięta,
I co kiedy zgrzeszyła matka przeklęta, —
Niechaj to przed oczyma będzie Pańskiemi,
Który pamięć ich wszytkę zgładzi na ziemi.
A to, że i on w swojej popędliwości
Zapamiętał wszelakiej zgoła ludzkości,
Upadłego żebraka przenaśladując[3]
I śmierć utrapionemu jawnie gotując.
Ponieważ tak przeklęctwo tedy miłuje,
Niechajże je zły człowiek na sobie czuje;
Iż go błogosławieństwo wielce mierziało,
Daj to, Panie, aby go wiecznie mijało.
Jako drugi członki swe okrył odzieniem,
Tak on zewsząd obłożon jest złorzeczeniem;
Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 208.jpeg
Wygląd
Ta strona została przepisana.