Ta strona została przepisana.
Nakłoń, o Panie, uszu swoich,
A nie zarzucaj modlitw moich;
Jestem człowiekiem utrapionym,
Od wszego świata opuszczonym.
Sam stróżem mego bądź żywota,
Wszakżeć nie tajna moja cnota.
Wspomóż mię, Panie, w mej ciężkości, —
Nadzieja wszytka w Twej litości.
Zmiłuj się, zmiłuj! Twej pomocy
Od rana wołam aż do nocy.
Uwesel duszę zasmuconą,
W Twoję opiekę poruczoną.
Ciebie łaskawym, Ciebie Boże,
Właściwie dobrym nazwać może.
Tyś Panem wielce miłosiernym,
Gdy wzywan będziesz sercem wiernym.
Skłońże, o Panie, uszy swoje
Na uniżone prośby moje;
Zawżdym Cię wzywał w swym frasunku,
A Tyś dodawał mnie ratunku.
Niech świat wymyśla bogi sobie,
Żaden nie będzie rowien Tobie.
Kształtu Twych czynów, wieczny Boże,
Potrafić żaden zmysł nie może.