Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I mówią: Zać to są boskie zabawy,
Przypatrować się, jakie ludzkie sprawy.
Oto źli ludzie co za szczęście mają,
W jakim dostatku dni swych używają!
Próznom ja tedy warował się złości,
Próznom zachował ręce w niewinności,
Cierpiałem niewczas przenaszladowanie,[1]
Podejmowałem cały dzień karanie.
Jeslibych tak rzekł w głupiem sercu swojem,
Wzgardziłbych, Panie, wiernym ludem Twoim;
A chcąc w tej mierze co pewnego stawić,
Nie mogłem ludzkim rozumem się sprawić,
Ażem wszedł, Panie, do przybytku Twego,
Tamem obaczył przyszły czas każdego.
Inaczej tego powiedzieć nie mogę:
Na ślizkim gruncie położyli nogę.
Niepewne skarby posiedli na ziemi,
Bo skoro zagrzmi Twa pomsta nad niemi,
I pan i państwo znikną w ocemgnieniu,[2]
Prosto, jako sen na pierwszem ocknieniu.
A ich władania, ich wysady[3], Panie,
Śmiech tylko ludzki w mieście Twem zostanie.
Ale niźli to serce me pojęło,
Siła troskania, siła myśli wzięło.
A wszytko prózno, bo długo myśliwszy,
Co dalej, temem jeszcze był wątpliwszy,
Tak, żem też być mógł przed oczyma Twemi
Poczytan między bydlęty sprosnemi.

  1. prześladowanie.
  2. w okamgnieniu.
  3. przepych, sadzenie się.