Pan cnotliwego postępki sprawuje
I drogi jego w sercu swem lubuje;
Jeśli upadnie, Pan mu nie dopuści
Stłuc się szkodliwie, bo go z rąk nie spuści.
Byłem dziecięciem, a dzisiem już siwy,
A nie widziałem, aby sprawiedliwy
Był opuszczony, albo było trzeba
Potomstwu jego żebrać kiedy chleba.
Każdy dzień ludziom upadłym użycza
Ubóstwa swego, drugiego pożycza,
A przedsię Pan Bóg tak mu błogosławi,
Że wszytko spełna potomstwu zostawi.
Przeto złość porzuć, czyń, co radzi cnota,
A już bądź pewien długiego żywota,
Bo sprawiedliwość wielce Pan miłuje,
A wierne swoje zawżdy opatruje.
Złych zasłużona zapłata nie minie,
A ich potomstwo do gruntu zsginie[1];
A dobrzy będą na ziemi mieszkali
I swoję własność synom podawali.
Z ust pobożnego szczera mądrość płynie,
A język prawdą między ludźmi słynie;
Zakon w swem sercu Pański ugruntował,
Przeto też nigdy nie będzie szwankował.
Nieprzyjacielem głównym zły dobremu,
Ale go zawżdy Pan wyrwie z rąk jemu,
Ani da, żeby będąc potwarzony,
Miał od sędziego wyniść przesądzony.[2]
Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 074.jpeg
Wygląd
Ta strona została przepisana.