Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 176.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NAGROBEK.


Kto mię w mym ciężkim frasunku ratuje?
Moja tak łączną[1] dusza się nie czuje,
Aby pociechę jaką przyjąć miała,
Wyjąwszy, kiedy prózna będzie ciała.
Tam cię oględać mam dobrą nadzieję,
Szlachetny duchu, dla którego mdleję;
A cierpiąc w sercu tak nieznośną ranę,
Aż wtenczas płakać, gdy i żyć, przestanę.



PIEŚŃ ŻAŁOBNA.


Kto kiedy miał słuszniejszą przyczynę płakania?
Razem mię szczęście[2] mego wszystkiego kochania
Zbawiło,[3] duszę tylko przy mnie zostawiwszy,
Iżbych, upad swój czując, tem był nieszczęśliwszy.

Snadźby lepiej, by jeno nie czuć żalu swego,
Twardą skałą gdzie stanąć śrzód morza hucznego,
O którąby się wiecznie morskie rozbijały
Flagi i nieokrotne[4] wiatry uderzały.

Równej[5] podobno rozum radzić może szkodzie;
Ale, jaka jest moja, nie zdoła przygodzie.
Dziatkiż mię cieszyć mają? czy żona cnotliwa?
I dziateczki Bóg pobrał, i matka nieżywa.

  1. usposobioną.
  2. los.
  3. pozbawiło.
  4. nieposkromione.
  5. małej.