Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 173.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NAGROBEK TĘCZYŃSKIEMU.[1]


Stara skarga a prózna, na śmierć się żałować,
Bowiem ona nikomu nie zwykła folgować:
Bierze stare i młode, kto się jej nawinie —
Ten pierwej, a ów pozniej, przedsię nikt nie minie.
Aby kto Nestorowej doczekał starości —
Co to jest przeciw onej niezmiernej wieczności?
Bo gdy ostatek przyjdzie, cokolwiek minęło,
Jednem słowem, niemasz nic, wszytko upłynęło.
Nie laty, ale cnotą żywot mierzyć mamy;
Z tej one zacne męże i dziś jeszcze znamy,
Których kości już dawno w prochu nieznać, ale
Sława kwitnie i kwitnąć zawżdy będzie w cale.
Z tej strony, o Tęczyński, twój wiek będzie długi,
Jako cię kolwiek nagle, imo[2] twe zasługi,
Sroga, nieubłagana śmierć opanowała,
A bieg twojej młodości zawistnie przerwała.



ŚMIERCI SIĘ NIE BAĆ, CNOTY NASZLADOWAĆ.


Synu mój, słusznie się zły człowiek śmierci boi,
Ale się jej dobremu lękać nie przystoi,
Bo zły mniema, że wszytek już na wieki ginie,
A dobry prawie wtenczas do portu przypłynie.

I ty mej śmierci nie płacz; mnie się dobrze dzieje,
Takem bojaźni prózen, jako i nadzieje.
Łaska pańska nade mną; ty mię nie wydawaj,[3]
A cnoty naszladować, synu, nie przestawaj.

  1. zobacz „Pamiątkę Janowi Tęczyńskiemu”.
  2. mimo.
  3. nie stań się wyrodnym synem.