Ta strona została przepisana.
Kwap się, póki jasne zorze
Nie zapadną w bystre morze;
Po chwili ćmy czarne[1] wstaną,
Co noc noszą nienaspaną.
Nie wierz fortunie, co siedzisz wysoko,
Miej na poślednie koła pilne oko,
Bo to niestała pani z przyrodzenia,
Często więc rada sprawy swe odmienia.
Nie dufaj w złoto, i w żadne pokłady[2],
Każdej godziny obawiaj się zdrady.
Fortuna, co da, to zasię wziąć może,
A u niej żadna dawność nie pomoże.
A ci, co z tobą teraz przestawają,
Twej się fortunie, nie tobie kłaniają;
Skoro ta zniknie, tył każdy podawa,
Jako cień, kiedy słońca mu nie stawa.
Lecz jako sama oczy zasłoniła,
Tak swem pochlebstwem ludzi pobłaźniła:
Że drugi wyzszej[3] nosa gębę nosi,
A wszytki insze oczyma przenosi.