Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I przybywać[1] mu rzkomo, ale nie wiem czemu,
Zawżdy na czymści schodzi[2] państwu niesporemu.[3]



PIEŚŃ II.[4]


Serce roście, patrząc na te czasy:
Mało przedtem gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wyzszej[5] łokcia leżał,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.

Teraz prawie[6] świat się wszystek śmieje,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają,
A przede dniem śpiewać poczynają.

Ale to grunt wesela prawego,[7]
Kiedy człowiek sumnienia całego,
Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przeczby się miał wstydać swojej rady.

  1. czas teraźniejszy, z przyrostkiem ć.
  2. zbywa.
  3. to jest takiemu, któremu się nie wiedzie.
  4. w części — podług Horacego (ody siódmej i dwunastej, księgi IV).
  5. wyżej (wyszej od pierwiastka wys).
  6. jak należy.
  7. prawdziwego.