To jest on brzeg szczęśliwy, gdzie na czasy wieczne
Litwa i Polska mają sejmy mieć spółeczne.
A ten, który to wielkiem swem staraniem sprawił,
Aby już więc żadnego wstrętu[1] nie zostawił,
Wisłę, która niezawżdy przewoźnika słucha,
Mostem spętał; bród wielki, ale droga sucha.
Nie woła dziś przewoźnik: Wsiadaj, kto ma wsiadać,
Niebezpieczno się wozić, gdy mrok pocznie padać.
Słysz, mam ja zegar w mieszku[2], który póki bije,
Póty też i gospodarz, co go nosi, pije.
A ty śpi, przewoźniku, niedbając na goście;
Byś i darmo chciał przewieść, ja wolę po moście.
Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,
Ale sam czasem drugiemu dogodził,
Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,
Gdy nad łacińskim językiem usiędziesz.
Nie bądźcie hardzi swym żakom, mistrzowie,
Wszytko tu najdzie, co wy macie w głowie.