Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 203.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I trafi się, że dwu sędziu[1] już letnich[2] obrano,
O których przez usta pańskie było powiedziano:
Niestateczność w Babilonie starszy pokazali,
Którzy się ludziom na twarzy świątobliwi zdali.
Ci tedy do Joachima często w dom chodzili,
A za nimi, którzy pilni spraw sądowych byli.
A kiedy się już rozchodził on lud ku obiadu,
Zuzanna też miała swoję przechadzkę po sadu.
Starzy, patrząc na każdy dzień, gdzie pani chodziła,
(A komu kiedy zdradliwa miłość przepuściła?)
Dali się chciwości uwieść i w sercu myślili,
Jakoby swej bystrej żądzy dosyć uczynili.
Gdzie teraz ona stateczność? gdzie sądy? gdzie prawa?
Obu miłość opętała i niebaczna[3] sprawa.
Więc się oba w spólnym żalu siebie przestrzegają,
A zapalczywości[4] swojej odkryć się sromają.
Ale ogień, co go dusisz, to się barziej żarzy:
Codzień więcej się dziwują onej pięknej twarzy.
I rzekł jeden: Zda mi się południe już nadchodzi,
A nama[5] też ku obiadu pokwapić się godzi.
To wyrzekłszy, rozeszli się, mając oko na się,
I ty pojźrzysz, alić oni u Joachima zasię.[6]
Czego tu chcesz? a ty czego? społem się pytają,
Naostatek swe łotrowstwo obadwa wyznają.

  1. biernik liczby podwójnej.
  2. w podeszłym wieku.
  3. nierozsądna.
  4. żądzy, pożądliwości.
  5. celownik liczby podwójnej.
  6. znowu, z powrotem.