Ta strona została skorygowana.
Bo mając zranioną duszę,
Rad i nierad płakać muszę:
Co snaść nie cześć, to ku szkodzie:
I zelżywość[1] serce bodzie.
Lekarstwo to, prze Bóg żywy,
Ciężkie na umysł troskliwy;[2]
Kto przyjaciel zdrowia mego,
Wynajdzi co wolniejszego.[3]
A ja zatem łzy niech leję,
Bom starcił wszystkę nadzielę,
By mię rozum miał ratować, —
Bóg sam mocen to hamować.
TREN XVIII.
My nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje
W szczęśliwe czasy swoje
Rzadko Cię wspominamy,
Tylko rozkoszy zwykłych używamy.
Nie baczym, że to z Twej łaski nam płynie,
A także prędko minie,
Kiedy po nas wdzięczności
Nie uznasz,[4] Panie, za Twe życzliwości.
Miej nas na wodzy, niech nas nie rozpycha
Doczesna roskosz licha;
Niechaj na Cię pomniemy,
Przynajmniej w kaźni,[5] gdy w łasce nie chcemy.