Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kogo kiedy pobożność jego ratowała?
Kogo dobroć przypadku złego uchowała?
Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy,
Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.
Kędy jego duch wionie, żaden nie ulęże,[1]
Prawli, krzywli, bez braku każdego dosięże.
A my rozumy swoje przed się udać[2] chcemy,
Hardzi między prostaki, że nic nie umiemy.
Wspinamy się do nieba, Boże tajemnice
Upatrując: ale wzrok śmiertelnej źrzenice
Tępy na to: sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które się nam podobno nigdy nie wyjawią.
Żałości, co mi czynisz? owa już oboje
Mam stracić: i pociechę i baczenie swoje?


TREN XII.

Żaden ojciec podobno barziej nie miłował
Dziecięcia, żaden barziej nad mię nie żałował.
A też ledwe się kiedy dziecię urodziło,
Coby łaski rodziców swych tak godne było!
Ochędożne, posłuszne, karne, niepieszczone,
Śpiewać, mówić, rymować, jako co uczone;[3]
Każdego ukłon trafić, wyrazić postawę,
Obyczaje panieńskie umieć i zabawę;
Roztropne, obyczajne, ludzkie, nie rzewniwe,[4]
Dobrowolne, układne,[5] skromne i wstydliwe.

  1. uniknie.
  2. zachwalać.
  3. jako (to dziecię), co uczone.
  4. zazdrosne, zawistne.
  5. powolne, posłuszne.