Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 110.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poselstwa czeka, serce swe troskami
I płaczem trapiąc. Ale oto prawie[1]
Na czas wychodzi z domu. O królowa,
Wdzięcznej nowiny posła masz przed sobą.
HEL. Daj Boże, byś co przyniósł pociesznego.
POS. Posłowie twoi jako przyjechali,
Tak odjeżdżają, a ty przed się z nami.
HEL. Byłeś sam w radzie, czyś słyszał od kogo?
POS. Byłem przy wszytkiem, i prosto mi stamtąd
Iść Aleksander do ciebie rozkazał.
HEL.Jeszczeć nie widzę, z czegobych się prawie
Ucieszyć miała. Wszakże powiedz, przedsię,
Jako co było.
POS.Powiem, jeno słuchaj:
Skoro w radzie zasiedli panowie, Król naprzód
Tę rzecz do nich uczynił: Nie zwykłem nic nigdy
Bez rady waszej czynić; abych też zwykł kiedy,
(Czego w pamięci nie mam), w tej sprawie koniecznie
Syna swego bych nie chciał, aby mię ojcowska
Miłość przeciw synowi jako nie uwiodła.
Bo aczci to podobno nie darmo rzeczono:
Krew nie woda, lecz u mnie pospolitej rzeczy
Powinowactwo[2] więtsze. A tak, co się kolwiek
Wam wszytkim będzie zdało, toż i ja pochwalę.
Syn mój w Grecyej żony dostał, nie wiem jako;
Tej się upominają od Greków posłowie.
Wydać albo nie wydać; w tem rozmysłu trzeba.
Zatem wstał Aleksander i tak mówić począł:
Przy pierwszej posłów skardze dałem dostateczną

  1. właśnie.
  2. powinność, obowiązek.