Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 518.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biały jak gołąb, żołnierz quidem[1] wielki, poseł na kożdym sejmie z Podlasza, to tylko wyrzekł: »Pane starosto, ne zderżysz!« (bo tak był deputatem, jako i starosta). O Boże! kiedy to wstanie tumult: »Jako, pogański synu! Ne zderżyt? Ale my zderżymo; nie odstąpiemy się, choćby jeden na drugim upadł. Podobnoś to i ty ich duch; weź, bij, podajcie go nam sam[2] za koło, poślemy głowę w podarunku panu Sobieskiemu«. Już go poczęli siekać. Skoczył dziad jako sarn pod marszałka. Marszałek woła: »Piechoty, piechoty!« Tu piechoty zaraz 600 za marszałkiem stoi, muszkiety im w rękach drżą. Oficyerowie mowią: »Jak my się tu porywać mamy?« Skoczyli biskupi, skoczyli senatorowie, ledwie ujęto. My też w kole ścisnęliśmy się tak, żeby się do niego nie przedarli, bo go nam koniecznie napi[e]rali się wywlec z koła i rozsiekać. Ci też, o ktorych było to rozumienie, że są eiusdem spiritus[3] (bo panowie malkontenci byli protunc[4] niektorzy u koła generalnego), kiedy się tumult zaczął, pouciekali do namiotow, nie ufając swojej sprawiedliwości; osobliwie rotmistrze niektorzy nasi krakowscy.

Kilka razy się tedy zanosiło na rozlanie krwie i po staremu przyszło, bo w kilka dni potym stało się spectaculum[5] tragiczne, kiedy niejaki Firlej Broniowski[6], przyjechawszy do koła pijany, stanął najpierwej na koniu za nami, to jest za deputatami wojewodztwa krakowskiego; począł wołać, krzyczeć, wrywać się

  1. niby
  2. tu
  3. tegoż ducha
  4. natenczas
  5. widowisko
  6. Jan Firlej Broniowski.