dzili. Dał nam Bog teraźniejszego ojca, nie pana; już się im i ten nie podoba. Trzeba się nam otrząsnąć tym rektorom[1], co to nami tak się bardzo opiekują, bo inaczej nigdy nie będziemy mieli uspokojenia«. To to tu się w kole traktuje. Tu deputat deputatowi odpowieda rationaliter[2]; a tu od owych cyrkumstantow[3] z leda słowa stanie się huczek, o leda słowko trzaskanie szablami, obuchami kiwają, do pistoletow się porywają; to zaś deputaci wstają z miejsc swoich ujmować, kożdy swego (bo taka była ordynacya, żeby kożdy, kto przyjechał lub przyszedł do koła, non capiat[4] miejsca, tylko za swoimi deputatami). A tu wre, jak w garku; to leda materyjka, choć lekka, zabrała czasu godzinę i drugą. Bywało tego często nawet i po partykularnych kołach, ktore się ante sessionem[5] pod chorągwiami odprawiały, nie bywało bez wielkich tumultow; dosyć na tym, szkoda było nietylko co wymowić, ale i mruknąć przeciwko krolowi: tak był chwycił ludzi wszystkich za serca, bo mowili, że »to krol nasz, krew nasza, os de ossibus[6]; dawnośmy się cieszyli krolem swego narodu«. Niewielkie rzeczy rzekł pisarz ziemie bielskiej w kole generalnem, tylko to, kiedy starosta śrzedzki[7] zelose[8] mowił przeciwko malkontentom, a na ostatku probował[9] pismem, [że] »wyciąć to trzeba«, ten pisarz ziemski bielski, człowiek