Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 490.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drudzy na cwał; do koła, co żywo (bo się spodziewali, że ich województwa prosić będą i nic bez nich nie zaczną), a potym i arcybiskup przyjechał, obaczywszy, że się nie kłaniają i przepraszać nie myślą za onegdajsze napsztykanie[1].

Zasiedli tedy, już non tam numerose[2], jako przedtym, bo kto bardzo tchórz, to ten uczynił się chorym, obawiając się takiego drugiego albo gorszego huczku; a drudzy też i prawdziwie w chorobę powpadali z przelęknienia, albo też brzuch tłusty utrząsnął się. O jednym powiedali, że padł przez dyszel, uciekając, ledwie szyje nie złamał i jego właśni hejducy ledwie go z ziemie podnieśli i na nogach postawili. Zasiadszy w kole, siedzą, jakoby z choroby powstali, nic nie mowiąc żaden do żadnego. Ozwie się ktoś tam z kupy: »Mści Panowie, nie na prożnowanieśmy tu przyjechali; milcząc a patrzając na siebie, nic tu nie sprawiemy. Ponieważ ksiądz J-oMść z Prażmowa funkcyej urzędowi swemu należytej nie czyni dosyć, więc prosimy J-oMści pana kasztelana krakowskiego, jako pierwszego in regno[3] senatora, aby nam był dyrektorem; wszakże też to nie papieża obierają, możemy się obeść i bez księdza«. Dopiero się arcybiskup porwie: »A, moi Mści Panowie, pokom ja żyw, w tych wszystkich okazyach, quae sunt mei muneris[4], ojczyźnie i kożdemu z WM. MPanow specialiter[5] służyć non desinam[6]. I teraz za-

  1. ostre słówka i strzelaninę
  2. nie tak licznie
  3. w królestwie
  4. które należą do mego urzędu
  5. w szczególności
  6. nie przestanę