Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 369.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

srogiemi pokrzywami. Więc, że to tam po spaleniu moskiewskim piwniczyska po przedmieściach pozarastały były pokrzywami, ostami, a do tego noc była ciemna, to coraz w owe doły albo koń albo czeladnik ktory albo ja sam wpadł; tośmy się przecie ratowali cicho, żeśmy przecię dobrali się do pola, powsiadawszy na konie. A już też świtało, wstępując do owych piwnic pustych, i nie pamiętam przez cały wiek moj, żebym miał tak wiele piwnic wizytować, jako przez tę jednę noc w Wilnie, a w żadnej nie było się czym posielić, choć się kto słusznie natrząsnął. Jużbym był jechał prosto w swoję drogę, ale mi Gosiewski, hetman i podskarbi litewski, kazał u siebie być po odebraniu piniędzy, że miał pisać do krola. Stanąłem tedy u jednego rzeźnika w szopie, gdzie bijał woły, ktorych i na ten czas wisiało kilka; konie najmniejszej rzeczy nie chciały jeść, tylko chrapały na ow smrod surowizny. Poszedłem sam do miasta, przebrawszy się w kontusz, w ktorym mię nie widziano. Przyszedłem do brata[1], powiedziałem, co się stało. Bratu toż się zdało, żeby odjechać, i zaraz idzie ze mną do hetmana dla prędszej ekspedycyej. Wychodząc, potkaliśmy się na wschodach z owemi ludźmi, ktorzy postrzegłszy, że mię niemasz w tamtej gospodzie, a już wiedzieli, ktom jest, przyszli do brata opowiedzieć, co się stało, i pytać się o mnie. Poznałem zaraz jednego i trącę brata: »Atoż są«. Brat tedy quidem[2] mię to tylko wy-

  1. stryjecznego, kanclerza związkowego
  2. niby