Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 352.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mazepa już był krola przeprosił o owo szalbierstwo grodzieńskie i znowu przyjechał do dworu. Chodziliśmy bok o bok jeden wedle drugiego, bo lubo to jego oskarżenie nie uczyniło mi nic złego i owszem nabawiło mię chleba i dobrej sławy, czego i sami związkowi zazdrościli, drudzy też winszowali, ale przecię na niego mi mruczno bywało, a zwłaszcza podpiłemu, jako to zwyczajnie najbardziej w ten czas na oczy lezą wszystkie offensy[1]. Jednego czasu przyszedłem przed pokoj, przed ten ostatni, gdzie krol był. Zastałem go tam; nie było, tylko kilka dworskich. Przyszedłem tedy dobrze podpiły i mowię do owego Mazepy: »Czołem, panie assawuła[2]!« On też zaraz, jako to była sztuka napuszysta, odpowie: »Czołem, panie kapral!«, z tej racyej, że mię to Niemcy[3] wartowali w Grodnie. A ja, niewiele myśląc, jak go wytnę pięścią w gębę, a potym odskoczę się zaraz. Porwie się on za rękojeść, ja też także; skoczyli: »Stoj, stoj! krol to tu za drzwiami«. Żaden dworski przy nim się nie oponował[4], bo go też nie bardzo nawidzieli, że to był trochę szalbierz, a do tego kozak, niedawno nobilitowany. Moję też wiedzieli słuszną do niego urazę i respektowali mię, bo[m] się był już z niemi pokumał i nie kurczyłem się też dla nich w kożdym posiedzeniu. Uczynił się tedy rozruch. Wszedł tedy jeden do pokoju i mowi: »Mści krolu, pan Pasek dał w gębę

  1. urazy
  2. Assawuła — oficer kozacki.
  3. T. j. piechota polska, ale z niemiecką komendą.
  4. zastawiał