Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 271.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dire«[1]. Niech mi tego dowiedzie, succambam[2]. A teraz, nie poczuwając się być zdrajcą Najaśniejszego Majestatu i ojczyzny, jeżelim godzien videre faciem domini[3], W. M. MPana samego o tę proszę promocyą«. — Rzecze biskup: »Pewnie Waszmość będziesz miał u krola audyjencyą, ale już nie dziś«.

Porwali się tedy; jam też wyszedł, aż niemasz, tylko zwyczajna przed pokojem warta! A owych już niemasz, tylko moja czeladź. Pytam tedy. »A moi panowie custodes[4] gdzie są?« Powiedają mi, że już z godzina, jako poszli wszyscy. Supponebam[5] jednak, że do mojej stancyej, i mowię: »Toby teraz poseł nie mogł uciec, gdyby chciał?« Odpowie oficer Karpieński, co jego warta przed krolem była: »Podobnoby był dawno w to potrafił, gdyby miał wolą uciekać«. Poszedłem tedy; a przyszedszy do gospody: nikogo nie masz, ani strzelby na kołkach, ktorej była pełna sień, tylko zwyczajna porcya moja stoi na stole z kuchni krolewskiej. Przyszedł do mnie gospodarz, winszując mi, że już Pan Bog dał uspokojenie. Pytam go, gdzie się podzieli? Powieda mi, że z pałacu przyszedszy, swoje rzeczy pobrali i tych, co tu byli zostawili, sprowadzili[6] i na łbie utykając, pobieżeli, przeklinając Mazepę. Siadłem tedy jeść, gospodarza prosiwszy z sobą;

  1. Ten bowiem jest wielki i szlachetny, kto zwyczajem wielkiego zwierza słucha spokojnie szczekania psów (Cytat niedokładny z Seneki De ira XI 32, 2).
  2. ulegnę, dam za wygraną
  3. widzieć oblicze Pańskie
  4. stróże
  5. Przypuszczałem.
  6. ściągneli, kazali odejść