wiąc: »Takiej[1] matki syn, realista[2] jakiś, prawdę im mowi. Choćby był i prawdziwy poseł, nie kazałbym go dla tej samej jego cnoty konfundować«[3]. Ale mi to aż po czasie powiedziano.
Po owym zamilknieniu a poglądaniu po sobie ozwie się Jewłaszowski, wojewoda brzeski litewski, obszernemi słowy i racyami, ale w ten sens: »Ciężki to zaprawdę stanowi senatorskiemu uważam paroksyzm[4], kiedy go już ojczymami, już łuszczybochenkami i prożnymi chlebami[5], już na ostatku zdrajcami ojczyzny nazywają. Co jeżeli kogo potyka debite[6], nie wiem. Mnie, lubo się w tym wszystkim nie poczuwam, po staremu, żem jest senator, boleć to musi. Jeżeli od jednego towarzysza takie nas potykają afronty, takiej i od inszych spodziewać się konsekwencyej. Expedit[7], aby się krol Jmść ujął o swoję i o naszę obelgę. Boć przecie wojsko słudzy nasi, a my tej Rzpltej capita[8]; trzeba to koniecznie zganić«. W ten sens mowił obszernie i pięknie, ale całej mowy pamiętać niepodobna. Spodziewałem się ja tedy obiekcyj[9] takich i tym podobnych, uważając ex re[10], że takie miały być mowy, i przygotowałem się, żebym mógł mieć przeciwko nim rationes competentes[11]; na insze zaś, które przyszły ex