Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 077.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na nieprzyjaciela skoczy. Szwedzi widząc, że choć dopiero z wody, a przecię strzelba nie zamokła, ale strzela i zabija, w nogi; owych też, co ich przybywało na pomoc, przerznęli końmi, dopieroż w nich, jako w dym. Powiedali zaś więźniowie, »żeśmy rozumieli na was, żeście dyjabli, nie ludzie«. O komendanta tamecznego przysłał krol duński, prosząc, żeby mu go żywcem przysłać, bo miał do niego wielką jakąś pretensyą; nie wiem, jako go tam witano. Po owej robocie, jak się wojsko dorwało do ciepłej izby, kto kogo mogł złapać, lubo chłopa lubo też kobietę, to zaraz odar[ł] z koszuli, żeby się przewlec. Przetrząsnąwszy tedy owę insułę, bo to niewielka, jeno jej siedm mil, miast kilka a wsi kilkadziesiąt, obsadził tam wojewoda na komendzie grzecznego kapitana, szlachcica duńskiego, z ludźmi nowo zaciążnymi. Bo taki był ordynans[1], że zaraz za nami, gdzieśmy weszli z wojskiem, oficerowie krola duńskiego werbowali i tymi ludźmi osadzono fortece, ktore się dostawały. Wziąn jednak wojewoda sobie ze sto Szwedow dobrych i pomięszał ich między draganią w nagrodę tych, co przecię tu i owdzie musiało ich ubywać, jako to zwyczajnie, gdzie drwa rąbią, tam trzaski padają. Potym wrociło się wojsko do swoich kwater, już się nazad w statkach przewożąc. Jako tedy ten rok pięknie się skończył wzięciem Koldynka z dobrą sławą, tak i ten nowy dosyć się w fortunie zaczął wzięciem tak gloriose[2] tej insuły Alsen. Jużeśmy potym posiedzieli kilka niedziel spokojnie. Poszliśmy potym pod Frede-

  1. zarządzenie
  2. chwalebnie